X  Używamy plików cookie i podobnych technologii w celach statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.  Dowiedz się więcej. 

„Wędrówka kontynentów (na południe)” – relacja po spotkaniu

fot. Maciej Wasilewski

W przedostatni dzień festiwalu Tofifest. Kujawy i Pomorze, po seansie odważnego dramatu politycznego „Wędrówka kontynentów (na południe)” odbyło się wyjątkowe spotkanie z reżyserem filmu – Lionelem Baierem.

Szwajcarska produkcja udowadnia, że kino może stanowić nie tylko ucieczkę od rzeczywistości, ale jest również w stanie pomagać widzom w konfrontacji z tematami bardzo bieżącymi. W sposób niepokorny stawia zarzuty głowom największych państw europejskich, nie bojąc się wymieniać ich z nazwiska.

Rozmowę z twórcą poprzedziły słowa wstępu ze strony obecnego na sali ambasadora Szwajcarii.

Lionel jest jednym z czołowych i najbardziej odważnych szwajcarskich reżyserów. Niezwykle podobała mi się estetyka filmu i jego subtelny, ironiczny wydźwięk.

Natomiast na pytanie, ile w tej subtelnej ironii jest prawdy, ambasador odpowiedział w sposób bardzo dyplomatyczny:

Myślę, że dobrze wiecie, że nie wypada mi tego komentować.

Wątek humoru był kontynuowany w rozmowie z samym reżyserem. Nie bez powodu bowiem zdecydował się na taką, a nie inną konwencję. Utrzymuje, że film to satyra na absurdy europejskiej biurokracji.

Byłem świadkiem wielu absurdów, obserwując w pracy urzędników Unii Europejskiej. Instruowanie uchodźców w jaki sposób mają się zachowywać, aby dobrze wyglądać przed kamerą i żeby wzbudzić współczucie ludzi. Podstawianie kobiecie płaczącego dziecka, aby jej sytuacja wyglądała bardziej dramatycznie. Zazwyczaj takie sprawy są przedstawiane z tonem dużo bardziej poważnym, natomiast dzięki humorowi łatwiej nam nabrać dystansu do sytuacji i lepiej ją zrozumieć.

Pola do interpretacji dostarcza wątek głównej bohaterki – unijnej urzędniczki, skłóconej ze swoim zbuntowanym synem.

Za pierwszym razem, gdy usłyszałem porównanie Europy do matki, wydawało mi się ono naiwne. Było to zaraz po wygraniu wyborów na urząd prezydenta Francji przez Emmanuela Macrona. W telewizyjnej relacji kamera uchwyciła kobietę machającą flagą Unii Europejskiej, podkreślającą, że Europa to matka, od której nie należy się odwracać. Ale z czasem zrozumiałem, że rzeczywiście zdarza nam się podchodzić do Europy jak do rodzica, wobec którego się buntujemy.

Reżyserowi zależało również na uchwyceniu różnych perspektyw wobec Unii Europejskiej, co wpłynęło na decyzję o postawieniu takiego akcentu na wątek konfliktu pokoleń.

Dla mojego pokolenia projekt UE był czymś nowym, fundamentalnym i ważnym. Jednak, gdy rozmawiam na przykład ze swoim bratankiem, widzę jak bardzo sceptyczny jest wobec Unii. Trochę go rozumiem i utożsamiam się zarówno z matką, jak i synem w filmie.

Kontrowersje może budzić fakt, że taki temat podejmowany jest przez twórcę szwajcarskiego, pochodzącego z kraju, który nie jest częścią Unii Europejskiej. Baier wchodzi jednak w polemikę z takim sposobem myślenia.

Mam nadzieję, że pan ambasador mi wybaczy to co powiem, ale sekret jest taki, że my jesteśmy częścią Europy. Jest to niewygodna prawda, bo my – Szwajcarzy, kochamy być niezależni. Ja bardzo wierzę w Unię i dlatego ją krytykuję. Traktuję to jako mój obywatelski obowiązek. Odwaga do wyrażania własnej opinii jest niezbędna, szczególnie w tak trudnych czasach jak pandemia czy wojna. Jestem dumny z tego, że urodziłem się w demokratycznym państwie i jestem dumny, że mogę korzystać z przywileju wolności słowa i prawa do krytyki oraz własnego zdania.

Paweł Herman

W tym dziale również

Google Translate

Aktualności Tofifest