X  Używamy plików cookie i podobnych technologii w celach statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.  Dowiedz się więcej. 

„To była najlepsza decyzja mojego życia” – spotkanie z Igą Lis

fot. Agata Kaczyńska

Piątego dnia 23. MFF BellaTOFIFEST z naszą festiwalową publicznością spotkała się Iga Lis – reżyserka filmu „Bałtyk”. To unikalny film dokumentalny opowiadający o kobiecie, która stała się symbolem nadmorskiego miasteczka Łeba.

Pomysł na nakręcenie dokumentu pojawił się u reżyserki dosłownie „w biegu”. Początkowo jej koncepcja dotyczyła bezpośrednio miasta, w którym spędzała wakacje jako dziecko:

Spędziłam całe dzieciństwo nad Bałtykiem, jeździłam z moimi dziadkami do miejscowości Orzechowo. Później, jako osoba dorosła, też spędzałam tam wakacje i stwierdziłam, że to miejsce jest ciekawe wizualne, a do tego interesował mnie ten cykl sezonowości. Są to miejscowości turystyczne, które funkcjonują w dużej mierze dzięki turystom.

Twórczyni miała dylemat o czym dokładnie chce nakręcić film – czy ma to być opowieść o człowieku, czy o samym morzu. Jednak, kiedy usłyszała o lokalnej legendzie Łeby, zdecydowała, że poświęci swój film właśnie jej – Mieci:

Po zapoznaniu się z panią Miecią stwierdziłam, że nie chcę już szukać dłużej. Absolutnie się w niej zakochałam.

Główna bohaterka filmu to właścicielka wędzarni ryb, dla której jej praca jest sensem życia. Jednak z każdym kolejnym rokiem pochłania coraz więcej jej energii i zdrowia.

Naszą intencją było pokazać cenę, którą bohaterka płaci za życie poświęcone pracy: wyrzeczenia, komplikacje zdrowotne i szereg innych rzeczy. I to jest realny koszt – opowiadała reżyserka.

Co ciekawe, film w jakiś sposób zmienił priorytety „Królowej Łeby” odnośnie aktywnego udziału w biznesie:

Pani Miecia mówi, że szuka następcy, ale powiedziała też, że nie jest w stanie znaleźć osoby, która poświęciłaby się pracy tak, jak ona. Według Mieci nie ma godnego następcy lub następczyni.

Miecia była tak oddana swojej pracy, że potrafiła całkowicie zatracić się w codziennych obowiązkach. Była zawsze pochłonięta kopceniem ryb i prowadzeniem swojego małego biznesu, a więc rzadko kiedy miała wolne. W końcu, po kolejnych badaniach i rozmowach z lekarzem, Miecia zdecydowała się wyjechać do ośrodka zdrowotnego. Był to dla niej trudny, ale konieczny krok – pierwszy raz od lat postanowiła pomyśleć o sobie i zadbać o swoje zdrowie.

Wybór ośrodka zdrowotnego pojawił się jako jeden z tematów podczas spotkania po filmie. Uważni widzowie zauważyli, że Miecia zdecydowała się właśnie na Wieniec-Zdrój. Byli ciekawi, dlaczego nie wybrała ośrodka położonego bliżej Łeby.

Była to bardzo prozaiczna decyzja, ponieważ pani Miecia powiedziała wprost: „Ja muszę pojechać do miejsca, które jest oddalone 3 godziny od Łeby, inaczej wsiądę w samochód i wrócę od razu” – wyjaśniła reżyserka.

Podczas jednego z dni zdjęciowych do pani Mieci przyszła para z sympatycznym psem, który od razu podbił serce reżyserki. Co więcej, że ta sama para siedziała na widowni w trakcie opisywanego spotkania. Twórczyni miała okazję spotkać ich ponownie i opowiedzieć historię ich znajomości:

Będąc u Mieci zobaczyłam państwa z pięknym pieskiem. Okazało się, że został adoptowany z Grudziądza, a tam nadal mieszka jego siostrzyczka. Po wizycie w wędzarni od razu pojechałam do Grudziądza i adoptowałam swojego psa.

Cały proces pracy nad filmem dał zarówno reżyserce, jak i głównej bohaterce możliwość zbliżenia się do siebie, mimo sporej różnicy pokoleń. Stały się sobie bardzo bliskie. Jak mówiła reżyserka:

Rozmawiałyśmy z panią Miecią – planujemy premierę Łebską. Zapytała mnie, czy z perspektywy czasu nie żałuję zrobienia tego filmu. A ja powiedziałam, że to była najlepsza decyzja mojego życia, i że zrobiłabym to jeszcze drugi i trzeci raz!

Polina Kirichenko

W tym dziale również

Google Translate

Aktualności BellaTOFIFEST