Artysta, przyjaciel, nauczyciel, inspiracja – Krzysztof Kieślowski. To właśnie jemu poświęcona była rozmowa z jednymi z najwybitniejszych twórców polskiego kina. Przy jednym stole zasiedli: Grażyna Szapołowska Joanna Szczepkowska, Krzysztof Zanussi oraz laureaci Złotych Aniołów za niepokorność twórczą – Mirosław Baka i Zbigniew Zamachowski. Gościnnie pojawiła się również Joanna Łapińska, dyrektorka artystyczna FPFF w Gdyni. Spotkanie prowadził Łukasz Maciejewski.
Szósty dzień 23. MFF BellaTOFIFEST przejdzie do historii. Okazją do spotkania z artystami były obchody 50. jubileuszu Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i pasmo Złote Lwy Krzysztofa Kieślowskiego. Twórcy wspominali wybitnego reżysera, dzieląc się osobistymi doświadczeniami ze współpracy z nim. Mury CKK Jordanki stały się tego wieczoru wyjątkową przestrzenią, która zgromadziła ludzi pragnących zgłębić twórczość Krzysztofa Kieślowskiego. Seanse filmów reżysera, które odbyły się w ramach naszego festiwalu – Amator, Krótki film o miłości oraz Krótki film o zabijaniu – cieszyły się ogromnym zainteresowaniem publiczności w każdym wieku: zarówno miłośników reżysera, jak i osób dopiero odkrywających jego twórczość. Potwierdza to jego nieprzemijalny fenomen, mimo upływu niemal trzech dekad od jego śmierci.
Krzysztof Zanussi, jeden z najważniejszych towarzyszy artystycznej drogi Kieślowskiego, wspominał ich wieloletnią współpracę:
Pamiętam, że kiedy Krzysztof zobaczył „Amatora”, jeszcze w niedokończonym montażu, ale już z ułożoną dramaturgią, zapytał mnie: „Czy ty jesteś przygotowany na sukces?”. Nie rozumiałem wtedy, o co mu chodzi, a on miał rację – „Amator” trafił w oczekiwania widzów, zarówno w kraju, jak i za granicą. Dziś dopiero widzę, o ile byłem od niego młodszy – latami i doświadczeniem.
Poza zawodową relacją łączyła ich także głęboka przyjaźń, która – jak zauważył Zanussi – była zjawiskiem wyjątkowym w realiach twórczej rywalizacji:
Krzysztof zrobił nieporównanie większą karierę światową ode mnie. W takich sytuacjach zwykłe przyjaźnie trzeszczą, a nasza – nie. Mieliśmy bardzo równe relacje. Nawet gdy był moim zastępcą jako szef TOR-u i prowadził studio podczas mojej nieobecności za granicąRóżniliśmy się nieznacznie, ale znacznie więcej nas łączyło. To nienaturalne – bo artyści są rywalami, a my potrafiliśmy przyjąć się nawzajem w pełni szczerze.
Na niezwykłe podejście Kieślowskiego do ludzi zwróciła uwagę również Grażyna Szapołowska:
To on jako pierwszy nauczył mnie ogromnej tolerancji wobec tego, co nieznane i nienazwane – wobec ludzi. Miał niezwykłą ciekawość drugiego człowieka. Jako dokumentalista potrafił precyzyjnie pokazać świat, ale nadawał mu też wymiar metafizyczny. „Dekalog” cały jest taki – zachwycający, bo wszyscy wierzymy w metafizykę, choć nie każdy potrafi ją dostrzec. On ją wprowadzał. To był ten rodzaj bajki – o rzeczach, które istnieją, choć jeszcze ich nie znamy.
Jej rola w Krótkim filmie o miłości przeszła do historii jako jedna z najbardziej charakterystycznych w kinie Kieślowskiego.
Wcześniej często byłam wykorzystywana w filmach – głównie do bezrefleksyjnego rozbierania się. Krzysztof jako pierwszy dostrzegł we mnie coś więcej – mówiła aktorka.
Wspomnienie Łukasza Maciejewskiego, który jako licealista spotkał Kieślowskiego podczas Olimpiady Wiedzy o Filmie w Gdańsku, pokazało reżysera jako człowieka niezwykle inspirującego:
Był dla nas cudowny. Ja siedziałem cicho, wstydziłem się, nie zabierałem głosu. Ale zapamiętałem jedno zdanie, które do dziś we mnie trwa: „Ja nie jestem szczególnie utalentowany, ale uważam, że trzeba zasuwać. Trzeba strasznie ciężko pracować. To jest jedyne, co mogę wam powiedzieć.” Trzymam to zdanie w sobie – ono przetrwało. To była definicja tego, jak żyć. Bo przecież to było fundamentalne wyzwanie Kieślowskiego. Każdy jego film – dokument czy fabuła – o tym opowiadał.
Choć na co dzień powściągliwy i zamknięty wobec dziennikarzy, w relacjach prywatnych Kieślowski potrafił uwolnić u innych najgłębsze pokłady emocji:
Zadał mi kilka grzecznych pytań. A potem, idąc Chełmską, uświadomiłem sobie, że opowiedziałem mu rzeczy, których nigdy nikomu nie mówiłem. To były bardzo intymne sprawy – wspominał Mirosław Baka.
Pamiętam, że zabrałam na plan moją córeczkę, która miała wtedy cztery lata. Wziął ją na kolana, a ona wtuliła się w niego jak w ojca. Biło od niego ogromne ciepło. Był bardzo czuły dla swojej córki, Marty, którą codziennie po zdjęciach odwoził na lekcję angielskiego – opowiadała Grażyna Szapołowska.
Zbigniew Zamachowski podkreślił, że praca z Kieślowskim zdeterminowała jego dalszą karierę i przyniosła rozpoznawalność także za granicą:
Jestem mu winien prywatny, mały pomnik. Wciąż grywam w zagranicznych produkcjach – to wszystko jest pokłosiem tylko dwóch filmów, ale dla mnie – AŻ dwóch.
Dlaczego filmy Krzysztofa Kieślowskiego wciąż wypełniają sale kinowe? Może chodzi o ich uniwersalizm – mimo upływu lat poruszają fundamentalne pytania o sens, los, moralność. Wszyscy goście zwracali uwagę na jego zainteresowanie metafizyką, obecnością niewidzialnego w ludzkim życiu.
On głęboko wierzył w metafizykę – w dobro i zło. Wierzył, że człowiek powinien być dobry, niezależnie od wszystkiego. Jeśli jest nam źle, to potem coś się odwróci – mówiła Grażyna Szapołowska.
Był świadomy, że świat materialny to nie całość. Moi rodzice nie żyją, a ja codziennie z nimi rozmawiam przed snem – sprawdzam, co zrobiłem danego dnia i czy byliby ze mnie dumni – wspominał Krzysztof Zanussi.
Kieślowski był zwolennikiem kina, które prowokuje do dialogu i krytycznej refleksji. Jak zauważyła Joanna Szczepkowska – potrzeba tego typu dzieł była wtedy i jest dziś równie istotna:
Myślę o tym, zwłaszcza teraz, tutaj – co on by powiedział? Jakie znalazłby myśli, jakie rozwiązania na to wszystko, co się dzieje? Także to niewątpliwie taka osoba, której brakuje. To jest dość banalne, co mówię, ale niewątpliwie jego stanowisko byłoby w tej chwili bardzo istotne.
Dzięki tego takim spotkaniom głos Krzysztofa Kieślowskiego wciąż wybrzmiewa we współczesnym świecie, skłaniając do zatrzymania się nad kwestiami, którym warto poświęcić chwilę refleksji.
Magdalena Trapik