X  Używamy plików cookie i podobnych technologii w celach statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.  Dowiedz się więcej. 

„Time Out” — relacja ze spotkania z Ève Duchemin

fot. Julia Marszewska

Trzeciego dnia festiwalu, 29 czerwca, w ramach pasma konkursowego On Air, publiczność miała okazję obejrzeć film „Time Out”. Po seansie odbyło się spotkanie z reżyserką filmu Ève Duchemin.

W filmie przedstawione są losy trzech różnych więźniów, którzy dostają weekendowe przepustki. W ciągu tych dwóch dni muszą nie tylko zmierzyć się z życiem na wolności, ale też wyzwaniem, jakim jest nadrobienie straconego czasu. Jak mówi Duchemin:

To są trzy zupełnie różne osoby, zupełnie różne charaktery, w zupełnie różnym wieku. Tak naprawdę nic ich nie łączy, oprócz tego, że są więźniami. Moim celem było pokazanie, że pomimo różnic między nimi, więzienie łamie ich w ten sam sposób.

Reżyserka wcześniej tworzyła filmy dokumentalne, dzięki czemu pojawił się u niej pomysł na ten film. Przedstawiła również, skąd czerpała inspiracje przy tworzeniu historii jednego z bohaterów.

Miałam warsztaty w więzieniu i stworzyłam tam różne filmy dokumentalne. Chciałam stworzyć film o tym, jak więźniowie z niego wychodzą. Był tam młody, dwudziestoletni chłopak, był moim asystentem wideo i on otrzymał przepustkę na weekend po długim czasie. W poniedziałek rano czekałam na niego, ale on się niestety, nie pojawił i w związku z tym dostał dodatkowe sześć miesięcy więzienia. Znaleziono go po dwóch tygodniach u matki w domu i widać, że wolał skorzystać z dodatkowego czasu z matką, nawet jeśli będzie go to kosztować dodatkowe więzienie. To było impulsem do tego, aby zrobić film i pokazać, jak trzech różnych bohaterów spędzi swój czas na wolności.

Na pytanie o źródło inspiracji na wątki pozostałych dwóch bohaterów odpowiedziała:

W więzieniu był pewien starszy człowiek, który spędził w nim 25 lat i powiedział: „Muszę się pospieszyć, żeby wyjść, bo muszę spędzić czas z moimi wnukami”. Czasami wystarczy naprawdę niewielka rzecz, jakaś iskierka, jedno zdanie, żeby było to pomysłem na życie bohatera. Niewiele potrzeba, aby wyobrazić sobie, co ta osoba mogła przeżyć.

Wątki trzech bohaterów nie przeplatają się, są to osobne historie. Duchemin przedstawiła sposób pracy przy ich tworzeniu.

Dla mnie te trzy wątki, mimo że osobne, stanowiły jedną całość, jak muzyka, którą czytamy z nut. Tak jak fuga, wariacja muzyczna.

Fuga to zabieg, w którym melodia grana jest przez jeden głos, a potem jest powtarzana i modyfikowana przez inne głosy. Porównanie wydaje się trafne, bowiem trzy historie mają między sobą pewne paralele. Warto zaznaczyć, że każdy wątek był nagrywany osobno. Padło pytanie, kiedy zostały wybrane momenty, w których historie się przecinają, na co reżyserka odpowiedziała:

Wstępnie było zaplanowane, kiedy będą te cięcia, kiedy te historie będą się przecinały, ale dużo połączeń powstało w czasie montażu. Samo kręcenie scen nie bazowało tylko na tym, co było w scenariuszu. Dzięki temu, co się działo dodatkowo, powstały dodatkowe sceny, które postanowiłam wykorzystać.

Doświadczenie Duchemin w tworzeniu dokumentów jest widoczne w sposobie, w jakim ten film jest nakręcony. Na przykład, nie pojawia się muzyka w tle, co reżyserka tłumaczy tym, że podczas montażu muzyka jej przeszkadzała, odnosiła wrażenie sztucznego dodawania emocji. Ważne były momenty ciszy w filmie.

Cisza to jeden z tematów tego filmu. W tej ciszy wyraźnie wybrzmiewa pytanie: w jaki sposób możemy naprawić w ciągu 48 godzin życie, które zostawiliśmy za sobą, naprawić swoje błędy i znaleźć w sobie odwagę, aby powiedzieć sobie to, co mamy do powiedzenia w tak krótkim czasie.

Jak przyznała doświadczenie dokumentalistki równocześnie jej pomagało i przeszkadzało w tworzeniu filmu fabularnego.

Emocje w filmie dokumentalnym i fabularnym nie są umiejscowione w tym samym miejscu w scenie. W fikcji trzeba schować zamysł za tym, co pokazujemy. Nie odkrywamy kart — nie lubimy, gdy od razu wiemy o co chodzi w filmie fabularnym. To, co mi pomogło z dokumentów, to pokazanie bliskości ludzi, aby praktycznie czuć zapach tej osoby. Doskonale wiedziałam, co chcę pokazać.

Zuzanna Kochanowska

W tym dziale również

Google Translate

Aktualności Tofifest